Pani Aneta oddała dwa krzesła po babci Sylwii i Małgosi z prośbą o tapicerkę w mocnym kolorze. Nie skonkretyzowała koloru, więc dziewczyny trochę ryzykowały, decydując się na mocną czerwień. Na szczęście, pani Aneta była zachwycona efektem końcowym!
Wrześniowe upalne lato (akrostych) Wrzesień, a lato dookoła Rozpromienione, jak piec ciepłe, Zdumione sobą zda się wołać Echem znad rzeki: Jeszcze jestem! Śpiewa piosenkę ptak wrześniowy, Na polach leży siano suche I nawet deszczu się nie boi! Ono wie, że nie czas na pluchę. W ogródku lato czary czyni. Eh, coś dziwnego tu się dzieje! Ukryta w liściach, obok dyni Pyszna truskawka czerwienieje. A tam dmuchawce jak majowe, Lekki puch w górę wietrzyk niesie, Nawłoć się złoci tuż nad rowem, Eklektyczny styl ma ten wrzesień! Lato wrześniowe trwa i cieszy, Ale króciutką chwilę jeszcze. Tropi je jesień. Z chłodem spieszy. Od jutra słota, wiatr i deszcze. 2018/ Kochaj jesień Za różnobarwne liście w mgłą osnutym parku, za płonący ogniście krwawy krzew trzmieliny, za nieco późne przyjście, lecz z mnóstwem podarków, śmiejące się perliście jesienne dziewczyny. – Za wspomnień melancholię o chwilach szczęśliwych w babie lato spowitych, za klangor żurawi, za otwarte podwoje wzruszeń i zadziwień, że aby coś powitać, trzeba coś zostawić… – Za deszcz, słotę, szarugę, choć ich nikt nie lubi, i za noce już długie, wiatr, co smutek niesie, za mroczną cienia smugę, znak, że trzeba zgubić jedno, by zyskać drugie… Za to kochaj jesień! O październiku – malarzu (akrostych) Odpłynęło lato z soczystą zielenią, Październik maluje liście kolorami, Artysta je barwi żółcią i czerwienią, Źdźbła trawy szarością darzy i brązami. Dolewa i miesza przeróżne pigmenty, Złotem i purpurą świat jego się mieni I twórczym zapałem cały ogarnięty Efekt uzyskuje stubarwnej jesieni. Rude i płonące ogniem brzozy stoją, Na klonach jak rubin czerwienieją liście, I trzmieliny w szkarłat i karmin się stroją, Kasztanowca szata barwi się ogniście. U listków topoli kolor bursztynowy, Miłorząb obdarza park żółtym bukietem, Azalia już wdziała płaszcz pomarańczowy, Las jesienny wrzosów czaruje fioletem. A na skraju lasu czerwone już grona Róży dzikiej, głogu, jarzębin, dereni. Zmęczył się październik – praca zakończona, Udał się jak zwykle mu obraz jesieni. Mimozami? Nawłociami! „Mimozami jesień się zaczyna” Julian Tuwim Mimozami zaczyna się jesień, Bo tak Niemen wciąż z radia nam śpiewa. Czy się mylę, czy mi wydaje się, Że mimozy jesienią tu nie ma? Mimozami? Czy aby na pewno? Tuwim przecież napisał coś o nich. Na ugorach i w rowach ich pełno, Lecz czy to na sto procent mimozy? Mimozami się jesień chce zacząć? Sart napisał muzykę do tekstu. Gdy mimozy słuchają jej – płaczą I zwijają się w ramach protestu! Mimozami niech się nie zaczyna Już ta pora, bo w krąg ugór złoci Kwiat tak żółty jak żółta cytryna Nie mimozy, lecz złotej nawłoci! Mimozami… Dać spokój mimozie Chyba czas – i dyskusji już nie ma! To poezja, a tu, w życia prozie, Nawłociami się jesień zaczyna! Sny o złocie Świt październikowy. Ranek w mgłę spowity żegna ciepłą jesień, smętne idą dni. – Wczoraj kolorowy świat, dziś mgłą pokryty, melancholię niesie, wciąż o barwach śni. – Czeka. Może promień słońca mgłę przegoni, marzenie się ziści, zazłoci się wiąz? – On już nie zapłonie. Prawie nagi stoi. Pod dywanem z liści Sny o złocie śpią. O kolorach jesieni (akrostych) O kolorach jesieni można śpiewać bez końca. Karmin, szkarłat na drzewach, liście w złocie, purpurze, Ogniem płoną już buki
. 59 73 236 448 185 220 473 191